W niedziele Polacy wygrali Mistrzostwa Świata wygrywając w finale z Brazylią 3:1. Polska wpadła w szał radości! Pierwszy raz od czasu Wagnera powtórzyliśmy ten wynik. Potrzeba było czterdziestu lat żeby ktoś wreszcie pomyślał i zaczął zachowywać się jak trener!
Większość kibiców, fachowców i dziennikarzy nie była zachwycona powołaniem Antigi na trenera reprezentacji Polski. Mówiono, że nie da sobie rady, że brak mu doświadczenia i może sobie nie poradzić z niektórymi zawodnikami. Sceptyków nie brakowało. Na pierwsze rezultaty nie trzeba było długo czekać. Do kadry został powołany Mariusz Wlazły, Paweł Zagumny. Nie kryto zdumienia, ale i radości z tego, że Panowie powrócili. Potem Liga Światowa i pierwsze mecze. Były wygrane i przegrane, dogrywanie składu, dopracowywanie podstawowej szóstki. Antiga powiedział, że naszym celem są Mistrzostwa, a te zawody traktujemy jako przygotowania. Tak było, ale niektórych to nie zadowoliło. Oni chcieli sukcesów, byli niecierpliwi i czekali aż Stephan się potknie. Trener jednak pokazał na co go stać! Na turnieju H.J. Wagnera podał czternastoosobowy skład, który miał wystąpić na Mistrzostwach. Zabrakło Kurka, Boćka, Bartmana, Żygadło. Ludzie zaczęli wątpić w Antigę i występ drużyny na Mundialu. Większość kibiców ponownie siedziała cicho i czekała na jakiekolwiek potknięcie. Musieli jednak długo się nasiedzieć, bo pierwsza przegrana przyszła na meczu z Amerykanami. Wtedy się zaczęło, gdybaniom nie było końca. Opinie niekorzystne lały się strumieniami do półfinałów. Wtedy wszyscy się zjednoczyli. Bez względu na to co było- wszyscy zaczęli wierzyć!
Winiar, Guma, Igła i Wlazły zgodzili się zagrać, zgodzili się pomóc Antidze w zdobyciu złota. Oni od początku mieli taki plan, inny nie wchodził w rachubę. Ta ekipa, która wystąpiła na zawodach nie była tworzona po to żeby wykonywać plan trenera, tylko po to żeby wspólnie poprzez wzajemne wsparcie, wzajemną pomoc dotrzeć do finału i stanąć na najwyższym stopniu podium. Dla tych czternastu zawodników sztab szkoleniowy był spoiwem. Ta drużyna funkcjonowała na innych zasadach jak do tej pory. Antigę mogę porównać do starszego brata, który wytycza szlak po którym młodsze pokolenia mogą dążyć. Fantastyczna czwórka, która odchodzi z kadry, pomogła jak brat bratu swoją pomocą w osiągnięciu czegoś wspaniałego.
Antiga oprócz tego, że doprowadził polski zespół na sam szczyt to jeszcze pokazał, że dużo ważniejsze jest to jak zawodnik gra, a nie jak ma na nazwisko. Długo czekaliśmy na kogoś takiego. Trenera pełnego pasji i mającego duże jaja. Stephan byle tak dalej!
Sezon prezentacyjny zakończony, czas powrócić do rzeczywistości. To jak, komu będziecie kibicować w Pluslidze?
pzdr
Trener zbudował prawdziwą drużynę, co było widać po każdej akcji. Od chłopaków biła pozytywna energia i chęć osiągnięcia czegoś wielkiego. Patrzenie na ich grę to była prawdziwa przyjemność (choć stanów przedzawałowych nie brakowało ;))
OdpowiedzUsuńTeraz PL, moje serce pozostało żółto-czarne i kibicować będę Skrze oraz Lotosowi :)
Chłopcy na boisku , ale chyba i poza nim, stworzyli kolektyw. Wspierali się na każdym kroku, wspólnie cieszyli się swoja grą, od początku do końca realizowali swoje cele, nigdy nie wątpili w swoje możliwości. JESTEŚMY MISTRZAMI ŚWIATA, kurcze no! <3
OdpowiedzUsuńnarazie będę jeszcze żyła rytmem biało-czerwonym, nie chcę się budzić z naszej mistrzowskiej rzeczywistości :)
ale jeśli chodzi o Plusligę, to tak jak zwykle, od 8 już lat - PGE Skra Bełchatów :)