poniedziałek, 10 czerwca 2013

"W końcu doznali porażki z najsilniejszym zespołem świata."



Drugie starcie już za nami. To właśnie w Łodzi Polska ponownie zmierzyła się z Brazylią. Wynik tego meczu był zapewne dla wszystkich kibiców bardziej zadowalający.

Jestem pewna, że nikomu nie uszedł uwadze fakt, że już od pierwszych ataków iskrzyło pod siatką. Zawodnicy, jak się mogliśmy spodziewać, byli skupieni i dawali z siebie sto procent mocy. Jednak to Canarinhos ponownie zatriumfowali. Jaki mieli sposób na sukces w tym meczu? Zarówno trzeci jak i czwarty set im nie poszedł. Spadek siły i koncentracji przełożył się na liczbę popełnionych przez nich błędów. Nieudane przyjęcie i nieskuteczne ataki sprawiły, że Brazylijczycy byli o krok za Polakami. W pewnych momentach nawet Vissotto, ich zawodnik numer jeden, zawodził. Statystyki nie były dla nich łaskawe. W takim razie co zrobili Polacy, że udało im się zatrzymać na tę partię gry przeciwnika? Sądzę, że nieświadomie użyli tego samego co trener Rosyjskiej drużyny- Władimir Alekno. Na Igrzyskach Olimpijskich w 2012 roku zastosował on manewr nazywany przeze mnie: przetrzymanie przeciwnika. Na drużynie Brazylii to zagranie się sprawdza, ale czy zawsze? Ekipa siatkarzy, aby wygrać z takimi zawodnikami jak kanarkowi musi być albo lepsza technicznie i fizycznie albo mocna psychicznie. Słabą stroną zawodników Rezende jest brak stałego poziomu koncentracji w meczu pięciosetowym przeciw dobrej drużynie. W porównaniu z nimi rosyjscy siatkarze są na tym samym poziomie jeśli chodzi o przygotowanie fizyczne, ale o wiele lepsi jeśli mowa o przygotowaniu mentalnym. Dzięki temu zdołali wytrzymać presję, tempo i grę Brazylii. Natomiast tamta napotkała na rosyjski mur nie do przejścia. Wynik wynosił, jak każdy wie, 3:2 dla naszych wschodnich sąsiadów. Zastosowanie przeczekania przyniosło im zwycięstwo. Dlaczego w takim razie biało-czerwonym się to nie udało? Odpowiedź na to pytanie jest dość prosta. Nasi siatkarze na początku piątego seta spuchli. Pomimo prób podjęcia walki z naszej strony Brazylijczycy nie wyczuli już tego mentalnego nacisku, tej pewności i koncentracji, i wygrali tym sposobem spotkanie.

To przegrane starcie przynosi jednak korzyści. Jest materiał do dalszej analizy i pracy. Do tego zapisał nam się pięknie wywalczony punkt w tabeli, pierwszy w tym sezonie Ligi Światowej. W niedziele również zobaczyliśmy, że stać nas na podjęcie walki. Jeśli sztab szkoleniowy i siatkarze będą tak dalej pracować i minimalizować błędy drużyny, jak miało to miejsce w tych dwóch spotkaniach, to mogę śmiało stwierdzić, że zobaczymy ich w finale!


Wynik: 
Polska : Brazylia 2:3 (26:28, 22:25, 25:23, 25:20, 10:15)

Polska: Żygadło, Bartman, Nowakowski, Możdżonek, Kurek, Kubiak, Zatorski (L) oraz Winiarski, Konarski, Ruciak
Brazylia: Bruno, Vissotto, Eder, Dante, Lucarelli, Pedreira (L) oraz Arjona, Wallace, Fonteles, Isac












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz