Drugie starcie już za nami. To właśnie
w Łodzi Polska ponownie zmierzyła się z Brazylią. Wynik tego
meczu był zapewne dla wszystkich kibiców bardziej zadowalający.
Jestem pewna, że nikomu nie uszedł
uwadze fakt, że już od pierwszych ataków iskrzyło pod siatką.
Zawodnicy, jak się mogliśmy spodziewać, byli skupieni i dawali z
siebie sto procent mocy. Jednak to Canarinhos ponownie zatriumfowali.
Jaki mieli sposób na sukces w tym meczu? Zarówno trzeci jak i
czwarty set im nie poszedł. Spadek siły i koncentracji przełożył
się na liczbę popełnionych przez nich błędów. Nieudane
przyjęcie i nieskuteczne ataki sprawiły, że Brazylijczycy byli o
krok za Polakami. W pewnych momentach nawet Vissotto, ich zawodnik
numer jeden, zawodził. Statystyki nie były dla nich łaskawe. W
takim razie co zrobili Polacy, że udało im się zatrzymać na tę
partię gry przeciwnika? Sądzę, że nieświadomie użyli tego
samego co trener Rosyjskiej drużyny- Władimir Alekno. Na Igrzyskach
Olimpijskich w 2012 roku zastosował on manewr nazywany przeze mnie:
przetrzymanie przeciwnika. Na drużynie Brazylii to zagranie się
sprawdza, ale czy zawsze? Ekipa siatkarzy, aby wygrać z takimi
zawodnikami jak kanarkowi musi być albo lepsza technicznie i
fizycznie albo mocna psychicznie. Słabą stroną zawodników Rezende
jest brak stałego poziomu koncentracji w meczu pięciosetowym
przeciw dobrej drużynie. W porównaniu z nimi rosyjscy siatkarze są
na tym samym poziomie jeśli chodzi o przygotowanie fizyczne, ale o
wiele lepsi jeśli mowa o przygotowaniu mentalnym. Dzięki temu
zdołali wytrzymać presję, tempo i grę Brazylii. Natomiast tamta
napotkała na rosyjski mur nie do przejścia. Wynik wynosił, jak
każdy wie, 3:2 dla naszych wschodnich sąsiadów. Zastosowanie
przeczekania przyniosło im zwycięstwo. Dlaczego w takim razie
biało-czerwonym się to nie udało? Odpowiedź na to pytanie jest
dość prosta. Nasi siatkarze na początku piątego seta spuchli.
Pomimo prób podjęcia walki z naszej strony Brazylijczycy nie
wyczuli już tego mentalnego nacisku, tej pewności i koncentracji, i
wygrali tym sposobem spotkanie.
To przegrane starcie przynosi jednak
korzyści. Jest materiał do dalszej analizy i pracy. Do tego zapisał
nam się pięknie wywalczony punkt w tabeli, pierwszy w tym sezonie
Ligi Światowej. W niedziele również zobaczyliśmy, że stać nas
na podjęcie walki. Jeśli sztab szkoleniowy i siatkarze będą tak
dalej pracować i minimalizować błędy drużyny, jak miało to
miejsce w tych dwóch spotkaniach, to mogę śmiało stwierdzić, że
zobaczymy ich w finale!
Wynik:
Polska : Brazylia 2:3 (26:28, 22:25, 25:23, 25:20, 10:15)
Polska: Żygadło, Bartman, Nowakowski, Możdżonek, Kurek, Kubiak, Zatorski (L) oraz Winiarski, Konarski, Ruciak
Brazylia: Bruno, Vissotto, Eder, Dante, Lucarelli, Pedreira (L) oraz Arjona, Wallace, Fonteles, Isac
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz