piątek, 12 lipca 2013

Tylko jedno może unicestwić marzenie – strach przed porażką.

Jakie spotkanie nam zgotowała nasza reprezentacja zapewne każdy widział. Wynik nie zadowala żadnego Polaka, za to Bułgarów bardzo. Niestety szanse na finał są już przekreślone. Dlaczego mecz wyglądał jak wyglądał? Każdy z nas ma inną odpowiedź na to pytanie i pewnie w każdej jest ziarenko prawdy.

Miałam taką ochotę napisać ten post od razu po przegranym spotkaniu, ale dałam na wstrzymanie. Byłam tak bardzo zła na drużynę i tak bardzo rozczarowana... Postanowiłam jednak przemyśleć cały mecz na chłodno. Poszłam, więc pobiegać, aby trochę pary ze mnie zeszło. Nie ukrywam, że pomogło i jakoś spokojniej na to wszystko teraz patrzę. Przede wszystkim:

  1. Drużyna
    W naszej ekipie nie ma chemii. Odnoszę wrażenie, że chłopaki sobie nie ufają, nie są pewni siebie na wzajem. Jak atakujący chce wystawiać drugą piłkę, która jest rozgrywającego, który z kolei stoi metr dalej i jest w stanie ją sięgnąć, to coś jest nie tak. Komunikacja między zawodnikami zawodzi.
  2. Przygotowanie

    Skład jaki jest taki jest, zbudowany z najlepszych zawodników w naszym kraju. Większość z nich gra w sezonie ligowym naprawdę dobrze. Z resztą co się będę rozpisywać. Przejdę do sedna. Gdyby skład był inny, czyli jeśli wszedłby Wlazły, Guma, Plina czy nawet Kadziu, to i tak nic by to nie zmieniło. Zawodnicy nie są w stanie grać na wysokim poziomie bez odpowiedniego przygotowania. Nawet najlepszy zawodnik nie jest w stanie się wykazać jeśli nie przeszedł odpowiedniego treningu przed zawodami. Za to jednak odpowie Andrea przed prezesem i mam nadzieję, że razem wyciągną wnioski ze spotkań w Lidze Światowej.

    i co najważniejsze...
  3. Podejście do meczu
    Uważam, że nasi zawodnicy tak bardzo chcieli się wykazać, tak bardzo dobrze zagrać, tak bardzo wysoko wygrać mecz, tak bardzo, bardzo.... aż za bardzo. To było mnie więcej tak jak ktoś powie nie myśl o różowych słoniach, a Ty co robisz? Myślisz o różowych słoniach (pomyślałeś, prawda? ). U nas: różowy słoń = porażka. Tak się jej bali, że sami do niej doprowadzili. Najbardziej jednak zdumiało mnie ich zachowanie jak po zdobytym punkcie oni się nie cieszyli. Wtedy już wiedziałam, że są tak skupieni i tak zestresowani, że coś musi pójść nie tak. I nie poszło...

Jeśli nasi siatkarze chcą zakończyć ten turniej z podniesioną głową, to uważam, że jutro powinni pokazać na co ich stać bez względu na to jaki będzie wynik meczu.
Polska- Bułgaria 0:3 (21:25, 21:25, 21:25) 


P.S. Każdy komentarz mile widziany :) 



POLECAM: 

12 komentarzy:

  1. Najchętniej chciałoby się powiedzieć, że brakuje nam zgrania, ale tak powiedzieć nie można.
    Naszej reprezentacji coś nie idzie. "Klątwa Londynu" (że tak pozwolę sobie opisać pasma naszej nieudolnej gry od igrzysk) nadal trwa i chyba nikt nie wie, jak ją przerwać, i to właśnie najbardziej mnie przeraża. Na treningach wszystko jest ok, na rozgrzewce 100& mobilizacji, ale na meczu każde zagranie jest oporne i mam wrażenie, że sami zawodnicy nie wiedzą, co dokładnie się dzieje...
    Mam nadzieję, że Andrea do ME znajdzie receptę na polepszenie naszej gry!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Nigdzie nie widzę listy obserwatorów. Jakbyś chciała to dodaj to sobie do "układu", a chętnie będę Cię obserwować;)

      Usuń
    2. Nie powinniśmy porównywać tego co się dzieję na treningach do meczu na hali. W pierwszym przypadku masz tylko jedną drużynę i nie dysponujesz inną do której możesz ją porównać. Dlatego też nie możesz stwierdzić, że na treningach jest ok. Graliśmy ciężko, dynamiczni byliśmy tylko miejscami, gra była czytelna...
      Moim zdaniem nasi siatkarze potrzebują przede wszystkim psychologa sportowego albo bardzo intensywnego przygotowania fizycznego żeby uwierzyli w siebie i w swoich kolegów na boisku.
      Również mam nadzieję, że Andrea znajdzie jakieś rozwiązanie :)

      Usuń
  2. Nie ma chemii, bo nie ma wyników. Wiadomo, że jak przegrywasz, to jest ciężko, nie cieszy trening, a kolega z drużyny denerwuje, psując akcję. Nam kibicom łatwo oceniać, ale jesteśmy przede wszystkim po to, żeby chłopaków wspierać. I mimo, że czasami aż szkoda było patrzeć na tegoroczną Światówkę, serce pękało i wydawało się, że nawet ja - kibic, wiem, że to aż prosi się o taką czy inną zmianę, to kibicem się jest a nie bywa, i wierzyć trzeba. Wierzyć, że na ME będzie dobrze, bo mam zamiar jeszcze nie raz dzięki tej grupie płakać z radości ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Nie ma chemii, bo nie ma wyników"- Nie zgodzę się z tym. Przykład- drużyna z Francji w tym sezonie. Była chemia, wyniki bardzo podobne jak u nas. To, że nie ma chemii w naszym zespole nie wynika z przegranych, lecz z przygotowania fizycznego i psychicznego. Mam nadzieję, że Andrea coś temu zaradzi, bo już nie raz nas zaskoczył ;)
      Jestem kibicem i jestem wierna naszemu zespołowi. Jednak trzeba spojrzeć na to wszystko z trochę innej perspektywy. Owszem łatwo jest mi oceniać patrząc na mecze z boku, nie ukrywam. Dlatego też to nie ja jestem trenerem czy komentatorem, a tylko i wyłącznie kibicem. Nie zmienia to faktu, że liczę na finał w ME 2013 :)

      Usuń
  3. Z ostateczną oceną trzeba się wstrzymać, przecież to dopiero jedna impreza za nami. Fakt nie poszła po naszej myśli, ale nie ma co robić dramatu. Trzeba być optymistą i czekać do ME, wtedy zobaczymy, czy błąd udało się naprawić. Pozdrawiam :)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podsumowania LŚ można dokonać, bo to tylko impreza, a nie cały sezon. Oceniam wyłącznie to co zaprezentowali nasi siatkarze na boisku w tym turnieju. Mieli momenty dobrej gry, jednak to było za mało. Czekam na ME, bo tam dopiero wyjdzie jak dobrym szkoleniowcem jest AA, bo wierzę w to, że przygotuje naszą drużynę na mecze finałowe :)

      Usuń
  4. trzymałam kciuki za Polaków a teraz cieszę się, że nie dane mi było oglądać dwóch ostatnich meczów w Bułgarii... -.-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zagrali jak zagrali. Zawsze mogło być jednak lepiej :) Trzymaj kciuki na ME, tam nam się uda!

      Usuń
  5. No co zrobić. Wyszło jak wyszło. Szkoda, że teraz siatkarze się tak nie zgrali, nie wiem skąd właśnie ta niepewność względem siebie, o której piszesz. Wydawać by się mogło, że już trochę w tym składzie grają i powinni jakoś tak bardziej współgrać, a bynajmniej w takim stopniu jak podczas poprzedniej LŚ. Wiadomo, że jakby Guma czy Wlazły mieli wrócić do kadry tak z buta, bez przygotowania, po już bądź co bądź dłuższej przerwie (choćby i aktywnie ten czas spędzali) to mogłoby im ciężko coś do drużyny wnieść. No a podczas meczy z Bułgarami faktycznie ten duch walki się wypompował. Szczególnie podczas drugiego meczu, kiedy już graliśmy o "pietruszkę" podczas tej LŚ. Nie potrafiliśmy wykorzystać nawet tego, że Bułgarom już się nawet za bardzo grać nie chciało.

    No ale cóż. Nie warto ich przekreślać. Miejmy nadzieję, że na ME już jakoś ta forma optymalna powróci. I w psychice też coś "pęknie" na korzyść ;)

    pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Trochę późno piszę, ale co tam.
    Też rzucił mi się w oczy ten brak jakiekolwiek pozytywnej reakcji po zdobywanych punktach. W drugim meczu (przez dwa pierwsze sety) reagowali bardziej żywiołowo, pojawiły się uśmiechy. Ale wcześniej? NIC. Zamiast się cieszyć, Zbyszek głównie rzuca "ku*wami", bez względu na to, czy atak mu się uda, czy nie. Kiedyś potrafili nakręcać się tymi emocjami, cieszyć po każdym punkcie, a teraz?... Rozumiem skupienie i że im zależy... ale chyba aż za bardzo i to ich paraliżuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Forma naszego zespołu pozostawiała wiele do życzenia. Psychicznie to oni nie dali rady. Przydałoby się żeby mieli w sztabie szkoleniowym psychologa sportowego. Może wtedy by inaczej patrzyli na całe spotkania i przez to nie wyglądałyby one tak nerwowo. Jednak to moja opinia, PZPS zapewne ma inną :)

      Usuń